Podróże z duszą: Małe i duże wyprawy, które zostają w sercu
- Ela Cissowska
- 3 dni temu
- 3 minut(y) czytania
Dziś piszę o podróżach. Ale spokojnie, nie chodzi tylko o walizki i bilety. Będzie o przygodzie, ciekawości i tym, jak wyruszyć w drogę nawet... nie wyjeżdżając z miasta.
Znasz to uczucie, kiedy jesteś gdzieś, gdzie nigdy wcześniej nie byłaś/eś, i nagle świat zaczyna pachnieć inaczej? Inaczej brzmią dźwięki, smaki są nowe, a Ty – czujesz się bardziej... obecna/y? Tak działa podróż. Nawet krótka. Nawet blisko.

Po sześćdziesiątce podróże zyskują zupełnie nowy wymiar. Już nie trzeba „zaliczać” miejsc. Nie trzeba gonić za kolejnym punktem na mapie. Można zatrzymać się, rozejrzeć i poczuć.
Nie musisz jechać daleko, żeby wyjechać głęboko
Nie trzeba samolotu. Nie trzeba paszportu. Czasem wystarczy pociąg podmiejski. Albo tramwaj do dzielnicy, w której jeszcze nie byłaś/eś. Serio.
- Zwiedzanie rodzinnego miasta „turystycznym okiem” może zaskoczyć bardziej niż zagraniczne kurorty.
- Wizyta w skansenie 40 km od domu może dostarczyć więcej wrażeń niż tydzień w hotelu z opcją all-inclusive.
- Spacer po lokalnym parku w środku tygodnia – z termosikiem herbaty i kocem – to też podróż. W głąb siebie.
Ciekawość – Twój najlepszy przewodnik
Wiek nie ma znaczenia, jeśli masz w sobie ciekawość świata. Właśnie ona pcha nas do tego, by:
- odkrywać nowe miejsca
- próbować nowych smaków
- poznawać ludzi z innymi historiami
I nagle okazuje się, że najciekawszym kierunkiem... jesteś Ty sama/-sam. Bo każda podróż – nawet ta na drugi koniec osiedla – coś w nas porusza.

Podróż solo? Dlaczego nie!
Coraz więcej osób po 60-tce decyduje się na wyjazdy w pojedynkę. I nie z braku towarzystwa – tylko z potrzeby bycia ze sobą. Bez dopasowywania się, bez kompromisów, bez pośpiechu.
Znajoma Magda pojechała sama do Kazimierza Dolnego. Z książką, z notatnikiem, z kubkiem kawy. I wróciła jak nowa. Powiedziała: „Pierwszy raz od lat miałam ciszę tylko dla siebie. I tę ciszę pokochałam.”
Nie boisz się być sama/sam ze sobą? To znaczy, że jesteś naprawdę wolna/y.

Z kim w drogę – jeśli nie solo?
Oczywiście, podróż z kimś bliskim to też piękna sprawa. Może masz przyjaciółkę/przyjaciela, z kim zawsze świetnie się bawiłaś/eś, ale jakoś tak „czas się rozjechał”? Może brat, kuzynka, sąsiad – ktoś, z kim można po prostu pojechać i... być?
Albo poznajesz nowe osoby na wyjazdach grupowych. Są takie specjalnie dla ludzi 50+, spokojne tempo, wartościowe rozmowy, dobra atmosfera. Zero presji. Za to maksimum wspólnych przeżyć.
Co warto zobaczyć – nawet jeśli już tam byłaś/byłeś?
Po sześćdziesiątce wiele miejsc zaczyna “smakować” inaczej. Czasem wracamy gdzieś po latach i... widzimy to zupełnie nowymi oczami.
- Kraków nie tylko jako Wawel i Rynek, ale też dzielnice z duszą: Podgórze, Kazimierz.
- Trójmiasto – spacer wzdłuż morza o świcie, zamiast deptaka o zachodzie słońca.
- Góry – nie dla rekordów, ale dla chwili spokoju na szlaku.
- Mazury – z książką na pomoście, a nie w łódce z tłumem.
Bo to nie miejsce się liczy. Tylko to, kim jesteś, kiedy tam jesteś.
Co warto zabrać – oprócz walizki?
- Notes, do zapisywania myśli, zachwytów, historii spotkanych ludzi.
- Telefon z aparatem, nie dla zdjęć „pod lajki”, ale dla wspomnień.
- Szalik, który pachnie domem, serio, daje poczucie bezpieczeństwa.
- I otwartość, bo ona przyciąga najpiękniejsze spotkania.
A co, jeśli nie możesz nigdzie wyjechać?
Nie szkodzi.
Podróż zaczyna się w głowie.
Możesz:
włączyć film podróżniczy i zapisać miejsca, które chcesz zobaczyć
zjeść potrawę z innego kraju i poczuć się jak w podróży
napisać list do siebie z miejsca, do którego kiedyś pojedziesz
Bo podróże z duszą zaczynają się od marzeń. A marzenia mają tę cudowną cechę, że nie znają wieku, granic ani ograniczeń.
Nie szukaj wielkich wypraw. Szukaj głębokich przeżyć
Nie chodzi o to, ile krajów odwiedzisz.Nie chodzi o to, jak dużo zobaczysz. Chodzi o to, czy wrócisz z podróży trochę innym człowiekiem.
Z szerszym uśmiechem. Z większą lekkością. Z nową historią do opowiedzenia przy kawie.
Ela Cissowska Przejdź do strony głównej


