top of page

W krainie Minosa – czyli na Krecie

  • Andrzej Zawadzki
  • 1 cze
  • 7 minut(y) czytania

Powodów, by polecieć na Kretę, było kilka. Chociażby Nikos Kazantzakis i jego Grek Zorba. Jeśli pytano mnie, jaką jedną powieść najbardziej lubię, zawsze wymieniałem właśnie ten tytuł. W uzasadnieniu tego wyboru podawałem - i podaję do dziś - że w tej powieści jest wszystko, co składa się na dobrą prozę: wyrazisty bohater, przyjaźń, miłość, codzienne życie z radościami i troskami, egzotyka i magia.



Nic dziwnego wręcz, że czytałem książkę (chyba jak wszyscy, czyli po obejrzeniu filmu) dwukrotnie, a słuchałem już nawet nie wiem, ile razy. Nawet znalazłbym w głowie jakieś cytaty z tej powieści, a właściwie z myśli samego Zorby. Jak chociażby ten: „Każdy człowiek ma jakiegoś fioła, ale zdaje się, że największym jest mniemanie, że się nie ma go wcale”. Wprawdzie na ogół przytaczam ten cytat, trawestując go na wersję bardziej dosadną, ale o to samo w gruncie rzeczy chodzi. 



Kreta przywitała mnie więc w duchu Kazantzakisa. Lotnisko w stolicy wyspy Heraklionie, na którym wylądowałem, nosi imię właśnie tego pisarza. Potem znalazłem jeszcze w centrum miasta mural i popiersie autora Greka Zorby.


autor na Krecie
autor na Krecie

Ale też autora powieści Ostatnie kuszenie Chrystusa – na podstawie której Martin Scorsese nakręcił skandalizujący film. Bardzo ciekawy w swej formie jest ponoć grób Kazantzakisa w tym samym mieście, bo tu się pisarz urodził i tu zmarł. Ze względu na ograniczenia czasowe nie udało mi się jednak do grobu dotrzeć.

Kiedy już dostałem się na Kretę, znalezienie miejsca, gdzie mogłaby rozgrywać się akcja powieści z Alexisem Zorbą, było tylko kwestią wyobraźni. Takich wiosek są na Krecie setki, a gór, z których można ściągać drewno i wewnątrz których próbować odbudowywać kopalnię, jeszcze więcej. Wystarczyło wyjrzeć przez okno.



Inny powód chęci odwiedzenia Krety to kreteńskie wątki w mitologii greckiej.

Jednak zasadniczym powodem wyjazdu było zachłyśniecie się wręcz lekturą opisu dziejów tej wyspy. Na Krecie powstała bowiem jedna z najstarszych cywilizacji na Ziemi. Starożytna Grecja, o której ze szkoły wiemy znacznie więcej niż o innych cywilizacjach, to wręcz młodzik. To na Krecie odkryto liczące sobie 5,7 mln lat ślady przodków człowieka – jedne z najstarszych tego typu znalezisk na świecie, a sama nazwa pochodzi od słowa krateia – silna.


O początkach cywilizacji minojskiej – nazywanej tak od mitycznego króla Minosa – nie wiadomo jednak zbyt wiele. Choć zagadkowe jest jej powstanie, jeszcze większą tajemnicą jest upadek tak rozwiniętej cywilizacji. Wykopaliska wskazują, że ok 3200 lat p.n.e. kultura tamtejsza przekształciła się z neolitycznej w epokę brązu. To stąd kultura ta rozpowszechniła się na inne wyspy Morza Egejskiego i na wybrzeża Grecji. Przypuszcza się, że cywilizacja kreteńska powstała samorodnie, bez wpływów zewnętrznych.


Ośrodkami cywilizacji kreteńskiej były pałace. Poza głównym w Knossos, podobne budowle odkryto w Aja Triada, Fajstos i w miejscowości Malia. To, co zdaniem naukowców odróżnia cywilizację kreteńską od innych z tego okresu, to fakt, że na Krecie nie budowano ani dużych świątyń, ani struktur obronnych. Miasta były po prostu skupiskami domów bez fortyfikacji.


Również miejsca pochówku zmarłych były tu znacznie skromniejsze aniżeli np. w Egipcie. Jednak pałacom nie brakowało wystroju ani bogatego wyposażenia. Wznoszono je w najżyźniejszych rejonach, gdzie naturalną rzeczą było zdobywanie i gromadzenie zapasów: wełny, ziarna zbóż, wina i oliwy.



W samym Knossos znajdowało się prawdopodobnie około 400 wielkich ceramicznych dzbanów na te dobra. Takie ilości dóbr i obracanie nimi wymusiło konieczność wprowadzenia rozliczeń, swego rodzaju buchalterii. Czyniono to na glinianych tabliczkach tak zwanym pismem linearnym. Niestety, do dziś nie udało się odczytać tego pisma. Ostatnio zaprzęgnięto ponoć do prac nad odczytaniem pisma Minojczyków sztuczną inteligencję. Osobiście nie sądzę, by to okazało się skutecznym rozwiązaniem, bo natura sztucznej inteligencji jest zgoła inna: żywi się tym, co ludzie zrobili.



Pałac w Knossos, który jest główną atrakcją turystyczną Krety, to w dużej mierze jednak tylko pozostałości olbrzymiej budowli. Wprawdzie w niektórych miejscach przedstawiono fragmentaryczne rekonstrukcje dawnego wyglądu, niemniej jednak trzeba mieć dobrze rozwiniętą wyobraźnię, by z tych pozostałości stworzyć sobie obraz świetności pałacu.


Za radą doświadczonych zwiedzających wybrałem więc opcję dwuetapowego poznawania kultury minojskiej: pałac w Knossos dla wyrobienia sobie orientacji o skali przedsięwzięcia i Muzeum Archeologiczne, by zobaczyć jak żyli i co potrafili ludzie z tamtej epoki.

Okazało się, że więcej turystów wybrało taką samą drogę, więc aby się dostać do Muzeum Archeologicznego, trzeba najpierw odstać swoje w sporej kolejce. Za to potem można oglądać nieprzebraną liczbę eksponatów. Jedne, jak oryginalne malowidła z pałacu w Knossos, przeniesione tu dla zapewnienia im należytych warunków i ochrony przed zniszczeniem, inne, miniaturowych wręcz rozmiarów, by poprzez właściwe wyeksponowanie móc ukazać kunszt wykonania.


Można zauważyć, że sztuka minojska czerpała wzorce głównie ze świata przyrody. Wizerunki ptaków, zwierząt i roślin ożywiały malowane ściany pałaców. W sztuce minojskiej kwiaty widać wszędzie: lilie, róże, lotos. Jeśli chodzi o zwierzęta, często eksponowanym motywem sztuki minojskiej są wizerunki byków. Ryto je na pieczęciach, modelowano w glinie, rzeźbiono w twardych kamieniach, malowano na ścianach i naczyniach. Prawdopodobnie byki miały jakieś znaczenie rytualne. Zwraca uwagę również częstość występowania owadów. Szczególnie pszczoły były wyraźnie bardzo wysoko cenione, stąd złota biżuteria w kształcie tych owadów jest niemal narodowym symbolem wyspy.



Co szczególnie zachwyca w Muzeum Archeologicznym? Przede wszystkim sama świadomość, ze patrzy się na oryginalne artefakty liczące sobie 5-6 tys. lat. Potem przychodzi refleksja: jak ci ludzie, w tamtych czasach, potrafili wykonać tak niezwykłe wzory na naczyniach, poczynając od miniaturowych, a na kilkusetlitrowych kończąc; albo precyzja wykonania biżuterii złotej.



Przecież złota plakietka pochodząca z epoki brązu i przedstawiająca pszczołę jest prawdopodobnie najstarszym przedmiotem przedstawiającym tego owada, a znaleziona niedaleko miejscowości Malia, pochodzi z ok 1600 r. p.n.e. Według tego wzoru wykonuje się tysiące pamiątek, nie tylko złotych, nabywanych przez turystów.


Vis a vis Muzeum Archeologicznego znaleźć można skromny postument upamiętniający odkrywcę Knossos, Arthura Johna Evansa. Wprawdzie niektórzy zarzucają mu dość swobodna interpretację historii i dużą dozę subiektywizmu w interpretacji wyglądu pałacu w Knossos, niemniej jednak faktem jest, że to właśnie on – wiedziony niezwykłym przeczuciem – wskazał miejsce, gdzie pałac się znajduje.


Dla nas to dość oczywiste, że Kreta jest wyspą grecką, w dodatku największą ze wszystkich, a ma ich przecież ten kraj setki. Jednak w długich dziejach przechodziła ona dosłownie z rąk do rąk. Wystarczy powiedzieć, że w czasach nowożytnych władali wyspą kolejno: Rzymianie, Cesarstwo Bizantyjskie, Grecy, Egipt, Turcy Osmańscy. Wprawdzie w roku 1908 Kreta ogłosiła niepodległość, jednak nikt na świecie tego aktu nie uznał, więc w 1913 roku włączono ją do Grecji.


Kreta jest największą wyspą Grecji i piątą pod względem powierzchni wyspą śródziemnomorską. Powstała z wypiętrzających się podwodnych łańcuchów górskich, a piętnaście milionów lat temu była częścią Europy kontynentalnej. Umiejscowienie na tzw. płycie egejskiej, która od początku swojego powstania napiera na płytę afrykańską, powodują częste trzęsienia ziemi. Co ciekawe, ruch lądu odbywa się również w pionie: zachodnia część wyspy unosi się, podczas gdy wschodnia zanurza w głąb. Do tego stopnia, że różnice są liczone już w metrach - starożytne porty na zachodzie dziś leżą na skałach, a porty na wschodzie znalazły się na dnie morskim.


Powierzchnia wyspy to 8261 km² (to mniej niż najmniejsze nasze województwo, czyli opolskie), a liczba ludności nieco ponad 600 tys. (woj. opolskie liczy ponad 900 tys. mieszkańców).


Będąc na Krecie, odnosi się wrażenie, że tam nie ma nic poza turystyką. Jest w tym chyba sporo prawdy. Są miejscowości, które poza sezonem wyludniają się kompletnie, podczas gdy w sezonie są wręcz zatłoczone. Taka sytuacja wymusza wręcz dbanie o profesjonalny poziom obsługi ruchu turystycznego. I ten perfekcjonizm widać na każdym kroku: od utrzymania porządku na turystycznych trasach, poprzez pilotów, którzy muszą mieć odpowiednie przygotowanie do obsługi ruchu turystycznego, aż po kierowców jeżdżących autokarami po krętych i wąskich drogach wyspy ze zręcznością godną linoskoczka.


Walory turystyczne Krety są niepodważalne: czyste i ciepłe morze, białe - choć w większości kamieniste – plaże, na każdym miejscu widoki i roślinność jak z kolorowej wakacyjnej pocztówki.


Znaczną część odwiedzających stanowią Polacy. Proszę sobie wyobrazić, że w sezonie przylatuje na lotniska na Krecie (Heraklion i Chania) po kilka samolotów dziennie z różnych polskich miast. Na wyspie słyszy się również często język francuski i niemiecki, co oznacza, że dla mieszkańców tych krajów Kreta jest również atrakcyjną destynacją. Na szczęście, nie słyszałem przez cały okres pobytu języka rosyjskiego.


Typowym przykładem turystycznego miejsca jest miasteczko Agios Nikolaos. Chyba jak większość miejscowości na Krecie miasto to również wytworzyło sobie legendę związaną z mitologią grecką. Oto w położonym w centrum miasta jeziorze słodkowodnym Wulismen kąpała się ponoć sama Afrodyta.


Nazwa miasta pochodzi od cerkwi św. Mikołaja – jednej z najstarszych świątyń na Krecie. Cerkiew znajduje się na półwyspie, na terenie należącym obecnie do pobliskiego luksusowego hotelu, więc nie jest dostępna do zwiedzania, choć warto by było ją zobaczyć. W świątyni są pozostałości rzadkich fresków z czasów sprzed ikonoklazmu, czyli sprzed zakazu oddawania czci wizerunkom świętych, po którym to zakazie wizerunki te były niszczone. W roku 726 bizantyjski cesarz Leon III nakazał usunąć obraz Chrystusa umieszczony ponad wejściem do pałacu cesarskiego, i zastąpić go prostym krzyżem. Zakazał również czczenia ikon Chrystusa, Dziewicy Marii i świętych oraz nakazał zniszczenie istniejących wizerunków. Nie wszędzie rozkaz wykonano, stąd ocalałe wizerunki sprzed tego czasu są tak cenne.


Miasteczko jest wręcz oblegane przez turystów. Można w nim odwiedzić Okręgowe Muzeum Archeologiczne czy też Muzeum Sztuki Ludowej. Od jakiegoś czasu atrakcją miasta jest pomnik Europy siedzącej na byku. To znów nawiązanie do mitologicznej opowieści o tym, jak to zachwycony urodą dziewczyny Zeus użył podstępu i pod postacią pięknego byka porwał Europę, by popędzić z nią aż na Kretę, gdzie umieścił ją w grocie, którą osłaniał cienisty klon. Dziś wspomniany pomnik jest często odwiedzany przez turystów, gdyż istnieje przekonanie, że dotknięcie stóp Europy przynosi szczęście. Co bardziej złośliwi uważają jednak, ze powodem podchodzenia do pomnika przez kobiety jest nie tak dotknięcie Europy, jak zerkniecie na okazałe genitalia byka.


Miałem okazję być w Grecji kilkakrotnie, zarówno w części kontynentalnej, jak i na kilku wyspach. Teraz przyszedł czas na Kretę. Osobiście polecam Kretę tym, którzy chcą „dotknąć” kultury minojskiej. Inne wyspy, jak chociażby Korfu czy Kos, oferują podobne widoki, a są zdecydowanie bardziej zielone. Wyprawę na Kretę należy też dokładnie zaplanować pod kątem warunków pogodowych, gdyż w miesiącach wakacyjnych potrafi być tam naprawdę gorąco.


W Heraklionie, na centralnym placu miasta, znajduje się pokaźnych rozmiarów pomnik Elefteriosa Wenizelosa (1864-1936), pochodzącego z Krety wielokrotnego premiera Grecji, który przyczynił się do przyłączenia Krety do Grecji. Może to spostrzeżenie nie na miejscu, ale - patrząc na pomnik - nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że postać przypomina – tak liczne kiedyś w naszej strefie politycznej – pomniki Lenina. Nawiasem mówiąc, obaj panowie żyli mniej więcej w tym samym czasie. Proszę tego nie traktować jako złośliwość, a Kretę naprawdę odwiedzić i zwiedzić warto.


bottom of page